Eliasz poszedł na pustynię i wołał do Boga: Odbierz mi życie, bo słaby jestem i boję się. A Pan przez swego anioła dawał mu pokarm i pociechę, aby miał siłę pełnić Bożą wolę.
I my przychodzimy zmęczeni i zalęknieni do kościoła. I wołamy: Panie jak mam rozumieć to, co się teraz dzieje?
Oto przeszliśmy przez „Morze Czerwone” Komunizmu. Prowadził nas Jan Paweł II. A teraz znowu trzeba walczyć.
Dzieci chcą wyrwać z rodzin, bo niby tyle w rodzinie przemocy. Ale jeśli rodziny są takie złe, to kto je lepiej wychowa? Prokuratorzy i sędziowie? Urzędnicy posługujący się bezdusznym prawem? A może dwie panie, albo dwóch panów, którzy już wyciągają ręce po nie swoje Dzieci?
A Młodzież? Śmieje się ze swoich „moherowych dziadków”, którzy jeszcze wierzą, że Bóg, Honor i Ojczyzna są ważniejsze od „euro” i dyskoteki.
Gdy nie ma znajomości nie ma też i pracy a „zielona wyspa” staje się coraz bardziej bezludna.
Jesteśmy więc pełni bólu, zawstydzeni i zgorszeni, nie mając pewności, czy nawet ci, którzy są w kościele to jeszcze wierzący, czy tylko „służbowo”.
A Pan Bóg właśnie w tej sytuacji woła: „Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie –wraz z wszelką złością”. I jeszcze „ Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.” (Ef 4, 31-32)
Więc co mamy robić? Nic nie mówić, nie krzyczeć, gdy cynizm i bezczelne kłamstwo uderza wielką falą?
Odpowiedź dał nam Chrystus stojący przed arcykapłanem Annaszem, gdy jeden z jego sług uderzył Go w twarz. „Jeżeli źle powiedziałem udowodnij co było złego. A jeżeli dobrze to dlaczego mnie bijesz” (J 18,23).
I przypomniałem sobie rekolekcje w czasie których młody człowiek mówił o swojej pracy w Niemczech. W czasie przerwy wywiązała się rozmowa, która szybko zmieniła się w totalne opluwanie Kościoła i księży, oskarżające ich o molestowanie dzieci i niedochowanie kapłańskiego celibatu. W pewnym momencie ten młody człowiek z którym rozmawiałem zapytał najbardziej „pieniącego się” w opluwaniu księży: A ty byłeś przy tym? Widziałeś tego księdza? Działo się to przy tobie? Gdy ten jeszcze bardziej się szarpał, powiedział do niego: Ty masz żonę i dzieci w Polsce. A ja dzisiaj zadzwonię do twojej żony i powiem, że ty znalazłeś sobie kobietę i tu się z nią zabawiasz. A ostatnio widziano cię też w klubie gejowskim. I co myślisz? Nie uwierzy? A jak zadzwonię do twoich kumpli w Polsce, którzy cię dobrze znają, czy potwierdzą twoje święte życie? Chłopie, będziesz skończony! … Więc ty też nie pluj, bo możesz zniszczyć niewinnych. Tak skończyła się rozmowa. Znajomy z rekolekcji dodał tylko, że gdy ostatnio był w „empiku”, na pierwszych stronach wielu gazet zobaczył paskudne artykuły o grzechach księży. I powiedział: dziwne, że wszystko w jednym czasie, jakby się zmówili. I ciekawe, kto na tym zyska? Na pewno nie Kościół. I nie ci, którzy do kościoła należą.
Więc jeśli tyle kłamstwa i złodziejstwa dookoła, to my mamy iść jak barany na rzeź tylko dlatego, że jesteśmy katolikami?
A Pan Bóg przez św. Pawła jeszcze raz powtarza: „Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie –wraz z wszelką złością”. Bo dodanie gniewu i złości do tego zła, które już nas zalewa doprowadzi do wybuchu. I pozabijamy się nawzajem. A przecież ci z innej partii, to nie nasi wrogowie. To bracia. To siostry. To nasi sąsiedzi, koledzy, To nasi z rodziny. Bo Pan Jezus kocha i tych którzy głosowali na PIS i tych którzy głosowali na Platformę. On kocha tych, którzy głosowali na SLD i na PSL. On kocha też tych, którzy głosowali na „Ruch Palikota” i tych, którzy w ogóle nie głosowali. Bo Jezus jest ponadpartyjny.
I przypomniałem też sobie pewien wykład z 1983 roku, który miał zbiegły na zachód radziecki specjalista od wojny ideologicznej. Mówił on, że aby podbić dany kraj nie trzeba teraz wojska, ani broni atomowej. Najlepiej to zrobić rękami jego obywateli. A jak do tego dojść?
Pierwszy etap wojny to demoralizacja. Chodzi oto, by podważyć fundamenty państwa: rozbić religię, którą wyznaje większość społeczeństwa, doprowadzić do deprawacji młodzieży i dzieci, opleść korupcją środowiska gospodarcze i polityczne, sparaliżować siły zbrojne i władzę sadowniczą. Trzeba na to 20 lat, czyli tyle aby wychować nowe pokolenie.
Drugi etap trwa ok. 5 lat. Chodzi wtedy o destabilizację. Celem tego etapu jest skłócenie wszystkich ze wszystkimi. Pojawia się wtedy totalny brak zaufania i wołanie o „mesjasza” to znaczy kogoś, kto mocną ręką wszystko ukróci. W tym czasie ujawniają się szpiedzy, agenci wpływu i tzw. „pożyteczni idioci”, jak ich nazywał towarzysz Lenin, którzy działają na pierwszej linii tej wojny. Pojawiają się też dziwne organizacje i samozwańcze komitety z nikim znanym nie związane i przez nikogo nie wybierane.
Potem jest trzeci etap, który trwa kilka tygodni. Następuje kryzys i przesilenie. Pojawia się wyczekiwany „mesjasz”, najlepiej z ościennego kraju, ale może to być też „tubylec”, który robi „porządek” z „elementami wywrotowymi”.
Wreszcie następuje czas „spokoju i normalizacji”, czwarty etap, kiedy kraj staje się kolonią „obcych”, dostarczającym surowce i tanią siłę roboczą tym, którzy go podbili.
Dlatego „Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie –wraz z wszelką złością”. Bo inaczej my się będziemy kłócili a przyjdzie ten „trzeci”, lub „ten czwarty”… I weźmie wszystko dla siebie i dla „swoich”.
Musi się więc zacząć pojednanie oparte na prawdzie. Ale skąd znaleźć siłę, by jeszcze raz popatrzeć w oczy swojemu Bratu i powiedzieć: „Jeżeli źle powiedziałem udowodnij co było złego. A jeżeli dobrze to dlaczego mnie bijesz”.
Skąd znaleźć siłę? Mówi o tym św. Jan w swojej Ewangelii: „Ja jestem Chlebem Żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”(J 6,51). Aby więc odnaleźć siłę do pojednania trzeba najpierw pojednać się z Bogiem. Potem z samym sobą. A wreszcie umocnieni Ciałem i Krwią Chrystusa odnajdziemy język pojednania w prawdzie i miłości także ze swoimi Braćmi.
X. Józef Gut
Ps. Te przemyślenia oparte są o teksty czytań na 19. Niedzielę zwykłą. Można je przeczytać i zastanowić się… I jeszcze jedno, na koniec. Zachęcam do słuchania wykładu Jurija Bezmienowa: „Jak napaść na państwo” Trwa nieco ponad godzinę. A potem zacznijmy rozmawiać z Braćmi.