Żyją obok nas, a wiemy o nich niewiele
Szczupła, delikatna i bardzo skromna. Po sylwetce nikt by nie podejrzewał, że z pochodzenia jest góralką i do tego ze stopniem wojskowym podporucznika Wojska Polskiego.
Mieszkańcy Szczakowej mogą ją zobaczyć, kiedy plewi grządki na wiosnę w parafialnym ogrodzie, kiedy zbiera siano w lecie lub sprząta opadające liście jesienią, czy też odgarnia śnieg z dróżek wokół kościoła. Przekroczyła wprawdzie już dawno 80 lat, lecz na ile jej zdrowie pozwala, w pracy nie ustaje. Oto krótka historia jej życia, opracowana przez ludzi z jaworznickiej Solidarności.
Byli wtedy młodzi. Ze starych góralskich rodów. Gdy przyszli Niemcy i powiedzieli, że jest góralski naród – oni nie podpisali volkslisty. I poszli w góry. Jedni przeprowadzali ochotników do wojska na zachodzie. Inni z bronią w ręku upominali się o Polskę, która jeszcze nie zginęła.
Ciężko było. Ale nie szczędzili krwi. I wiele krzyży zostało na górskich polanach. A ile jeszcze na cmentarzach świata? Za wolność waszą i naszą.
W odpowiedzi na plany Niemców, którzy chcieli stworzyć „Goralenvolk” – naród góralski, młodzi chłopcy i dziewczęta poszli do partyzantki. Za tę decyzję służby Polsce trzeba było jednak złożyć daninę krwi. Wśród tych, którzy zaprotestowali była Anna Gut ze swoim rodzeństwem.
Anna Gut urodziła się na Podhalu, w Nowym Targu w 1919 roku. Było ich w domu pięcioro. Gdy miała pół roku, umarła jej matka. Ojciec ożenił się drugi raz i z tego związku przyszło na świat sześcioro dzieci. Gdy wybuchła wojna, Anna miała 20 lat. Jeden ze starszych braci Anny – Bronisław był w oddziale partyzanckim. Przeżył wojnę, ale całe życie nosił stygmat – przestrzeloną nogę, gdyż w czasie obławy na partyzantów Niemcy go postrzelili i tylko cudem zdołał się uratować.
Drugi z braci – Antoni, wraz z rodzicami został zabrany do obozu w Krakowie – Płaszowie, a potem do Oświęcimia. On przeżył, ale ojciec i macocha zmarli w obozie, a ciała ich zostały spalone na stosie.
Młodszy, przyrodni brat – Tadeusz został zastrzelony w katowni Podhala w Zakopanem, natomiast starsza siostra Maria ukrywała się przez całą wojnę, aby nie zginąć z ręki Niemców.
Anna Gut opiekowała się młodszym rodzeństwem, pracowała na poczcie, co dawało jej szansę przeżycia. Ona także, jak starsze rodzeństwo, włączyła się w konspirację. Została łączniczką o pseudonimie „Klara” i dostarczała żywność do jednego z oddziałów Pierwszego Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej. Po wojnie wciąż pracowała. Nie zapisała się do PZPR, choć wiele razy ją do tego namawiano. Nie miała żadnych przywilejów. Jedynym jej przywilejem było godne życie i zadowolenie z dobrze spełnionego obowiązku. Po latach otrzymała kilka odznaczeń wojskowych i honorowy tytuł weterana walk o wolność i niepodległość, a w 2001 roku dostała awans na podporucznika Wojska Polskiego, o czym nie wiedzieli nawet sąsiedzi i znajomi.
Oto niezwykłe życie zwykłej kobiety, jednej z tych, które życiem potwierdziły, co znaczą słowa: Bóg, Honor i Ojczyzna.
Zarząd związku „Solidarność” gorąco dziękuje pani Annie za wzorową postawę i zasługi dla Ojczyzny i życzy dużo zdrowia, długich lat życia, dużo uśmiechu i przede wszystkim błogosławieństwa Bożego.
Opr. Zarząd Jaworznickiej Solidarności Nauczycielskiej Źródło: Co tydzień nr 42/890